Jak Internet zmienia Pracę

Nie ma pracy. Być może w ogóle jej nie będzie, bo zastąpią nas maszyny. (Czytaj: Jeremy Rifkin „Koniec Pracy”; Erik Brynjolfsson i Andrew McAfee „The Second Machine Age” ) Na razie nie ma etatów, a charakter zatrudnienia zmienia się radykalnie. (Pisała o tym ostatnio Joanna Solska w „Polityce”)
Praca dla jednego pracodawcy (na etacie), która pozwala utrzymać się na poziomie klasy średniej – jest coraz rzadsza. Wielu upatruje nadziei w freelancigu, czy start-upach (Internety Robię). W Korei, gdzie sieć jest powszechnie dostępna, Internet zmienia rynek pracy powołując do życia zaskakujące formy zarabiania:
http://www.youtube.com/watch?v=oTs7KxD-V-0
Nie sądzę, by nawet Gary Swart z oDesk, który uważa, że do końca 2020 jedna trzecia populacji będzie pracować online – mógł przewidzieć karierę Koreanki. (Jak podaje Konrad Godlewski na blogu Postazja dziewczyna zarabia 9 000 dolarów miesięcznie!)
Praca w domu, zakładanie biznesów wspólnie z osobami poznanymi w sieci, crowdfunding, e-commerce – to silne trendy, które zmieniają rynek pracy. Poniżej kilka przykładów z amerykańskiego podwórka i niektóre z ich polskich odpowiedników.
TaskRabbit ułatwia wykonanie przeróżnych codziennych czynności (zakupy, babysitting, strzyżenie trawnika). Jeśli potrzebujesz pomocy zlecasz zadanie użytkownikowi serwisu i po wykonaniu płacisz ustaloną wcześniej cenę. Nie chodzi o pośrednictwo w znalezieniu wykwalifikowanego pracownika (jak na oDesk). Nowe serwisy zmieniają charakter pracy i społecznych interakcji. Na portalu Rentalo.pl można zarabiać na wypożyczaniu innym własnego sprzętu. Dzięki Blablacar.pl zarobisz udostępniając siedzenie we własnym aucie. Nowa ekonomia pracy i czasów kryzysu (gig economy, web-enabled economy) łączy się z kulturą „dzielenia się” (sharing economy, collaborative consumption). Założycielka TaskRabbit Leah Busque na Tedexie mówi w tym kontekście o nowym rodzaju internetowego „sąsiedztwa”.

Flicr: Licensed under Creative Commons
Internet, za pośrednictwem platform e-commerce jak Etsy ułatwia sprzedaż własnych produktów, rozwój firm i projektantów. Pytanie czy w Internecie wygrywa tylko ten, który oferuje najniższą cenę pozostaje otwarte. Nawet Etsy, które do tej pory wyłącznie promowało ideę hand-made, dopuszcza sprzedaż produktów fabrycznych.
Internet umożliwił także powstanie zupełnie nowego modelu dla kredytów i pożyczek. Jeśli szukasz źródeł finansowania swoich studiów, swojego biznesu czy potrzebujesz pieniędzy na rehabilitację po wypadku samochodowym – crowdfunding to rozwiązanie dla Ciebie. (Siepomaga, Wspieramkulture, Kikstarter)
Za pomocą serwisu Upstart pożyczysz pieniądze od bogatego patrona(mecenasa) w zamian za procent przyszłych dochodów. Upstart prognozuje na podstawie własnego algorytmu Twoje przyszłe zarobki, maksymalnie inwestującemu w Ciebie i Twój biznes spłacasz 7% procent dochodu, średnio około 3 procent. (3-4% na 5-10 lat, nie więcej jak 7%).
To nie jest tańszy sposób na pożyczanie, ale bezpieczniejszy. Jeśli nie będziesz wstanie spłacić raty, zostanie ona bezodstekowo przesunięta. Dlatego Upstart ułatwia podjęcie ryzyka związanego z założeniem nowego biznesu.
Nie jest to oczywiście nowy model. Treningi Muhamada Alego opłacali jego zwolennicy w zamian za część z wygranych. Internet upowszechnia ten sposób finansowania działalności. Pozostaje kwestia regulacji nowych modeli. W przypadku Upstartu zawsze można ukryć dochód, lub wziąć pieniądze od inwestora i zwiać.
James Surowiecki z New Yorkera pozostaje optymistą:
Za kilka lat Upstart może odnieść sukces, może też zniknąć niezauważony. Jednak zasada tkwiąca u jego podstawy z pewnością nie zginie. Stary sposób pożyczania sprawdzał się w świecie, gdzie rynek pracy był stabilny i każdy miał pewny dochód. Świat pracy zmienia się. Sposób finansowania również.
Czy Internet daje realną szansa na wybawienie od kłopotów z pracą? Czy to kolejne miejsce wyzysku? Tim Kreider na łamach „New York Timesa”, w artykule pod znamiennym tytułem „Niewolnicy Internetu” pisze tak:
Internet wydaje się być ostatecznym osiągnięciem autodestrukcyjnego geniuszu kapitalizmu, ekonomicznym narzędziem zagłady czyniącym niemożliwym, aby ktokolwiek kiedykolwiek zarobił na czymkolwiek ponownie.
Internet ułatwia organizowanie pracy na własnych warunkach. Dzięki MOOC-om czy Akademii Khana ułatwia zdobywanie nowych umiejętności. Obniża lub likwiduje wiele barier dla przedsiębiorców wchodzących na rynek, którzy nigdy nie zaistnieliby ze swoimi niemożliwymi w realizacji lub drobnymi pomysłami.
Ale też, umożliwia znalezienie tego, kto zrobi, sprzeda coś najtaniej, a czasem odda za darmo. Jakość cały czas schodzi na dalszy plan. Dochody z internetowych zajęć są rozproszone, pochodzą z wielu źródeł i są nieuregulowane – zapewnienie odpowiedniego poziomu zysków jest równie wyczerpujące jak na tradycyjnym rynku pracy. Zleceniodawcom łatwiej jest także zwlekać z zapłatą, czekanie na przelew to codzienność. Wiele osób marzy o pracy od 9 do 17 z prawem do urlopu i nie jest na tyle obeznanych z technologią, by czerpać z niej zyski.
Czym zajmowali się Ci, którzy dziś próbują żyć z etsów, startupów, etc zanim one powstały? Odpowiedź jest taka, że zajmowali się pracami, które dziś nie istnieją lub wymierają.

Licensed under Creative Commons