Artystyczna randka czyli jak odnaleźć życiową pasję

droga artysty

O trudnej sztuce prawienia sobie komplementów i odnajdywaniu sensu w zbliżaniu się do rzeczywistości –  recenzja „Drogi artysty”, przewodnika Julii Cameron po świecie wewnętrznej kreatywności

Najtrudniejszym zadaniem okazała się „czytelnicza abstynencja” – tydzień w oderwaniu od kulturowej papki (mediów, gazet i literatury), który koniec końców pokazał mi jak wiele mam czasu dla siebie. Ile ja czytam?! Ile zewnętrznych treści chłonę jak gąbka i przetwarzam, przetwarzam, przetwarzam… Co mam zrobić z wolnym czasem?! Z dawką autorefleksji przekraczającą normę? Ale po kolei.

Do ćwiczenia „czytelniczej abstynencji” doprowadziła mnie książka „Droga artysty”. To 12-tygodniowy kurs pełen wskazówek, zadań i narzędzi (takich jak „czytelnicza abstynencja” czy „poranne strony”, o których pisałam w artykule „Pożytki z pisania”), które prowadzą do wewnętrznej spójności. Książka uczy wyznaczania wartościowych (twórczych) celów w życiu i pokazuje, jak je osiągnąć.

Ćwiczenie „czytelniczej abstynencji” pozwoliło mi zrozumieć, jak wiele mam wolnego czasu. W książce są zadania, które pokazują jak odzyskać poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa, a nawet takie, które uczą rozwiązywania problemów finansowych. „Droga artysty” pozwala uporządkować wiele niepoukładanych spraw.  W moim życiu uporządkowała nawet szafę. Każdy tydzień lektury (czyta się jeden rozdział tygodniowo) przynosił nowe zadania i twórcze siły. Nagle, w moim życiu zrobiło się wolne miejsce na energię, radość, pomysły i ich realizację.

Ochrona wewnętrznego dziecka-artysty

Na samym początku książki, autorka – Julia Cameron radzi, jak pokonać wewnętrzne ograniczenia, odróżniać dobrą krytykę od złej i zwalczać tę drugą. Pierwszej lekcji jakiej udziela Cameron, to lekcja prawienia sobie komplementów (i nie chodzi tu o powtarzanie do upadłego przed lustrem „jestem zwycięzcą, jestem zwycięzcą, jestem zwycięzcą”). Cameron pisze tak:

Powiedzenie sobie czegoś miłego okazuje się nadzwyczaj trudne. Z łatwością, bez zażenowania biczujemy się negatywami: „Jestem nie dość uzdolniony, za mało bystry, zbyt stary”. Jeśli umiejętność prawienia sobie komplementów dorówna choćby w jednej dziesiątej maestrii, z jaką mieszamy się z błotem, zauważymy ogromną zmianę.

Co konkretnie może się zmienić? Możemy lepiej traktować siebie i własne marzenia. Zyskujemy wewnętrzną spójność, pewność siebie, umiejętność czerpania przyjemności z rzeczy drobnych, akceptację rzeczywistości i wiele więcej.

Artystyczna randka

Ponieważ książka pełna jest praktycznych rad i zadań do wykonania, opiszę tylko jedno z nich, które według Cameron, obok porannych stron  jest kluczowe – to artystyczne randki. To one pomagają osiągnąć wewnętrznemu artyście rozwinąć twórcze skrzydła.

By zbudować autentyczną relację z własną kreatywnością musimy poświęcić czas na jej pielęgnowanie. Artystyczna randka to czas, na przykład dwie godziny tygodniowo, zarezerwowany i przeznaczony na pielęgnowanie świadomości twórczej, swojego wewnętrznego artysty. W najbardziej prostej postaci jest to jakaś krótka wycieczka, czas na zabawę, który z góry zaplanujesz i będziesz bronić przed intruzami. Na randkę artystyczną nie zabiera się nikogo poza sobą i swoim wewnętrznym artystą, czyli twórczym dzieckiem. Na randce artystycznej nastawiasz się na odbiór – otwierasz się na wgląd, natchnienie pomoc.

To podczas artystycznych randek wsłuchujemy się w wewnętrzny głos i odkrywamy głęboko schowane marzenia. Cameron poprzez rytuał artystycznych randek pokazuje, że kreatywność to sfera ducha, nie – ego. Że jest jak dziecko, które domaga się naszej uwagi i zabawy.  Artystyczne randki zapewniają wewnętrznemu dziecku w nas odpowiednią dawkę troski dla siebie samych.

Wiele osób nie sięgnie po „Drogę artysty” ani nie skorzysta z artystycznych randek z myślą, że skoro nie są, ani nie chcą być artystami – nie potrzebują rozwijać kreatywności. Ta książka pomaga jednak również tym osobom, które ciągle powtarzają sobie, że „jest już za późno” na wartościowe zmiany w życiu i uczenie się nowych rzeczy. Cameron poprzez artystyczne randki oducza odkładania rzeczy, o których wiemy, że sprawiłyby nam frajdę, ale żałujemy sobie na nie pieniędzy i czasu.

Wielu z nas przeczuwa, że w rzeczywistości jesteśmy bardziej twórczy, ale nie potrafimy dotrzeć do strumienia kreatywności. Marzenia się nam wymykają. Nasze życie wydaje się płytkie. Często miewamy świetne pomysły, ale nie potrafimy ich urzeczywistnić. Czasem nasze cele są bardziej rozmyte łakniemy czegoś, co można nazwać twórczym życiem.

Wartościowe spędzanie czasu jest groźne. Zmuszanie się do zabawy w ramach artystycznych randek budzi lęk. Wewnętrzny ponurak próbuje się wykręcić mówiąc: „to strata czasu”, „rodzina uzna mnie za wariata”, „powinienem być bardziej rozsądny”, „twórczość jest zbytkiem, powinienem być wdzięczny za to co mam” (bigoteryjna zajadłość) etc.

Artystyczna randka pomaga nam dostrzegać możliwe rozwiązania problemów. I co równie ważne gromadzi zapasy twórczej rezerwy, której będziemy potrzebować realizując nasze cele. Cele, które odkryjemy właśnie podczas twórczej zabawy w artystyczne randki z samym sobą.  Einstein dziwił się, że najlepsze pomysły przychodzą mu do głowy, gdy bierze prysznic. Spielberg w samochodzie zawsze wozi dyktafon, bo jazda autostradą jest dla niego źródłem nieustannej inspiracji. Dlaczego?

Ponieważ kiedy pozwalamy sobie na wyłączenie mózgu logicznego, włącza się mózg artystyczny- wewnętrzne dziecko, kompas, wewnętrzny głos, który kierując się obrazami i zabawą wskazuje nam kierunek i cel.

Dżalal ud-din Rumi pisze tak:

Jest w twoim wnętrzu artysta, o którym nie wiesz. (…) Powiedz szybko tak, jeśli wiesz, jeśli wiedziałeś o nim już przed początkiem wszechświata.

I baw się 🙂 Co można robić w ramach artystycznych randek? Słowiańskie lalki, słoiki życzeń, żurawie z origami, kolaże, można pisać wiersze, robić zielnik, można zapisać się na kurs tańca, grać na gitarze i robić wszystko to, co tylko przyjdzie nam do głowy.

———————————————————————————————————